Hakuna Matata, jak cudownie to brzmi... Był czas, że słuchałam tej piosenki kilka razy dziennie. Moje dziecko miało tzw. fazę na Króla Lwa. Zazwyczaj dla dzieci najważniejszy jest Simba, słodki, mały, biedny lew. A mój syn oglądał ten film dla Mufasy. Siedział i patrzył aż do momentu wypadku, w tym momencie film dla synka się kończył. Któregoś dnia tak sobie ta nieszczęsna bajka po raz pięćdziesiąty piąty leciała, aż do piosenki Hakuna Matata i od tej pory zaczął istnieć też Simba i jego przyjaciele- zaczęła się era Simby i... powstał pomysł na urodziny syna 😊
Pomijając tak przyziemne sprawy jak odpowiednie talerzyki, kubki itp. (bardzo o nie trudno, bo teraz jest czas jednorożców i Paw Patrol😂) potrzebowałam odpowiedniego prezentu, więc wymyśliłam, zakupimy młodemu tort, taki na wypasie...
Ja: kochanie, chcesz tort z Królem Lwem?
Księciunio: tak (i po chwili zastanowienia) z Mufasą
Ja: a nie z Simbą?
K: nie, z Mufasą
Ja: a Simby nie chcesz?
K: chcę
Ja: ale tort ma być z Mufasą?
K: TAK!
No i co zrobić? Nie dosyć, że tort ma być z Mufasą (co mnie bardzo zaskoczyło), to jeszcze trzeba Simbę skombinować. No to co? Przecież nie kupię pierwszej lepszej zabawki. No, ale od czego są ręce? I tu spadła mi z nieba pewna mróweczka, która podesłała mi wzór (co z tego, że po hiszpańsku- od czego jest mąż😂?). Kupiłam włóczkę i zaczęłam robić.
Powstał kawał Simby, coś ok 30 cm 😊
Dla zainteresowanych znalazłam (jak myślę) źródło wzoru. W oryginale podane są dwie wielkości szydełka i dwie grubości włóczki. Ja użyłam dwóch szydełek: 2 i 2.5 mm i jednej grubości wlóczki: YarnArt Jeans w kolorach ciemny żółty (dwa motki), jasny żółty, beżowy, czarny (po jednym motku), trochę różowego, bordowego, białego i brązowego.
Sam wzór łatwy do wykonania, ale czasochłonny (9h zszywałam tego zwierzaka).
Efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania, a synek był zachwycony. Simba z nim śpi, je i ogląda bajki. Już nawet z nim malował, co pozostawiło zielony ślad na pysku lwa 😂
Zdjęcia robione przed malowaniem lwem, eee tzn. z lwem 😉
Pomijając tak przyziemne sprawy jak odpowiednie talerzyki, kubki itp. (bardzo o nie trudno, bo teraz jest czas jednorożców i Paw Patrol😂) potrzebowałam odpowiedniego prezentu, więc wymyśliłam, zakupimy młodemu tort, taki na wypasie...
Ja: kochanie, chcesz tort z Królem Lwem?
Księciunio: tak (i po chwili zastanowienia) z Mufasą
Ja: a nie z Simbą?
K: nie, z Mufasą
Ja: a Simby nie chcesz?
K: chcę
Ja: ale tort ma być z Mufasą?
K: TAK!
No i co zrobić? Nie dosyć, że tort ma być z Mufasą (co mnie bardzo zaskoczyło), to jeszcze trzeba Simbę skombinować. No to co? Przecież nie kupię pierwszej lepszej zabawki. No, ale od czego są ręce? I tu spadła mi z nieba pewna mróweczka, która podesłała mi wzór (co z tego, że po hiszpańsku- od czego jest mąż😂?). Kupiłam włóczkę i zaczęłam robić.
Powstał kawał Simby, coś ok 30 cm 😊
Dla zainteresowanych znalazłam (jak myślę) źródło wzoru. W oryginale podane są dwie wielkości szydełka i dwie grubości włóczki. Ja użyłam dwóch szydełek: 2 i 2.5 mm i jednej grubości wlóczki: YarnArt Jeans w kolorach ciemny żółty (dwa motki), jasny żółty, beżowy, czarny (po jednym motku), trochę różowego, bordowego, białego i brązowego.
Sam wzór łatwy do wykonania, ale czasochłonny (9h zszywałam tego zwierzaka).
Efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania, a synek był zachwycony. Simba z nim śpi, je i ogląda bajki. Już nawet z nim malował, co pozostawiło zielony ślad na pysku lwa 😂
Zdjęcia robione przed malowaniem lwem, eee tzn. z lwem 😉
Chetnie zobacze zdjecia malowanego lwa!
OdpowiedzUsuńAgnieszka
Nie malowanego, tylko pomalowanego zieloną farbą. Simba się jeszcze nie prał, ale mokre chusteczki dają radę i tak bardzo nie widać 😂
OdpowiedzUsuń